Obraz designera budowany w środowisku projektantów jest a la „karim Rashid” – białe ubrania, zrobione paznokcie. W mojej pracy przy produkcji i prototypowaniu jest to nie do pomyślenia. Chodziłem na spotkania z prezesami spółki czasem z dziurą w spodniach, a nie rzadko z brudnymi rękoma. Dlaczego ? – ponieważ projektowanie to nie rysowanie. To jest jak niebo, a ziemia, jak studia, a profesjonalizm, jak bułka, a piekarnia. Jak koncept, a biznes. Niby to samo ale inna powaga sytuacji.

Projektowanie dla mnie ma kwintesencję w wykonaniu. Jak mam możliwość wykonania produktu lub choćby prototypu jest pięknością większą niż zaj***ste ciuchy najlepszych marek. Jest jak brylant, do którego zakasam rękawy aby go wyciągnąć z rzeki i zaraz go oszlifować rzecz jasna flexem. Nie inaczej.

Może i pisze farmazony, a może, morze jest głębokie i szerokie, a życie jest tajemnicą. Biel jest do pościeli, a stal jest czarna i cholernie brudzi ręce, nieraz tnie ciało do krwi. o!to tutaj chodzi. bez płaczu i marudzenia.

Jeżeli masz ochotę zostać projektantem – zacznij od pracy na produkcji, albo na złomowisku. Odpowiesz sobie na pytanie czy to! lubisz.

Dla jasności – gdy jadę do nowej firmy na audyt, to uwierz mi, że nie interesuje mnie gabinet prezesa – interesuje mnie jego pasja do produkcji, do tego jak rozmawia ze swoimi pracownikami. Gdy iskry stali bryzgają, jak w najlepszym filmie dla dorosłych, a to wszystko jest dla niego znane jak własna kieszeń. Tam gdzie pot, smród i brud tam jest prawdziwa produkcja – tam jest miejsce na wzornictwo. Tam jest miejsce dla dużych chłopców. kropka.

Share:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *